Wera Dejanova (Bulgaria):
Znakomita twórczość Zbigniewa Herberta wzbudziła w świecie uznanie dla Polski. Sprawiedliwie i jednomyślnie uznano go za wielkiego, a nawet największego polskiego poetę XX wieku – uniwersalnego, a jednocześnie niesłychanie zakorzenionego w realiach własnego kraju. Nie możemy poznać i do końca zrozumieć losów Polski i polskiego ducha na przestrzeni XX wieku bez subtelnej i klasycznie jasnej poezji Herberta. Dzięki niej wielu ludzi (nie tylko w Polsce) mogło uświadomić sobie, że stają przed wyborem – między konformizmem a odpowiedzialnością za wyższe wartości, za ludzką godność, wszędzie tam, gdzie jest ona zagrożona.
W naszych krajach było i jest wielu utalentowanych twórców, ale niewielu głębokich myślicieli. Herbert stworzył nie tylko genialną poezję, ale i własny system myślenia o sprawach jednostki i ogółu, któremu na imię Naród. Jako imperatyw życia codziennego i bezpośredniego doświadczenia przywołał wartości leżące u podstaw kultury europejskiej. Wskrzesił starożytną ideę kalokagatii – jedności piękna, prawdy i dobra; nawoływał do etosu rycerskiego; w postawie stoickiej dostrzegł wartości, które mogą ocalić człowieka wśród zniewalającego chaosu. Walcząc z utylitaryzmem i pragmatyzmem, pokazał że „nagrodą dla rycerza jest cnota rycerska, nagrodą dla mędrca – mądrość, dla artysty – piękno jego utworów i pozyskane dzięki twórczości wewnętrzne piękno”. Tym głęboko przemyślanym wartościom poezja Herberta zawdzięcza swoją popularność na świecie. W naszych czasach ten, kto czuje się odpowiedzialny za coś więcej niż własne dobro, ryzykuje że narazi się na śmieszność. Wykreowana przez Zbigniewa Herberta słynna postać Pana Cogito – bohaterska i jednocześnie ironiczna – uczy nas, jak stojąc nad przepaścią, walczyć z potworem. Co to za potwór ? Dla pokolenia drugiej połowy XX wieku miał on określone oblicze. Dla pokoleń, które nadejdą za dziesięć, dwadzieścia lat, będzie miał inne. Ale to, co zniewala człowieka zawsze będzie potrzebowało oporu, więc „postawa herbertowska” nie zniknie z horyzontu nadchodzącego świata.
Do poezji Herberta możemy zastosować jego własne charakterystyki ulubionych polskich poetów, które zabrzmiały na ostatnim wieczorze autorskim: „… są w nim wszystkie odgłosy tej ziemi… będzie z nami złączony tajnym paktem wierności … ” (o Kochanowskim); „sam zaliczał się do rzędu poetae minores… materią jego słowa jest szelest spadającej o zaranku rosy… zatrzymany dzwon mezzogiorno” (o Franciszku Karpińskim); „… gama kolorów tułacza: głód, pragnienie, ubóstwo ewangelickie, podróż daremna. Niesie na sercu jak młyński kamień Vade-mecum ” (o Norwidzie).
Poetycki zbiór 89 wierszy to zadziwiająca próba stworzenia „własnego kanonu”, destylacja najbardziej doniosłych elementów tworzywa poetyckiego. Dla tłumacza stwarza to niezwykłą okazję sprawdzenia swoich własnych przemyśleń i intuicji w dokonaniu wyboru spośród tak bogatej materii poetyckiej. W pięciu rozdziałach tego wyboru, podobnie jak w Księgach biblijnych, zabłysło całe universum poety – od makrokosmosu spraw społecznych do najbardziej intymnych strun miłości i cierpienia. Możemy być tylko wdzięczni za ten wysiłek ciężko schorowanego poety oraz za ofiarność innego poety – Ryszarda Krynickiego, który podarował nam tę niezwykłą książkę – Herbertowski testament.
(wpis archiwalny z 2003r.)